Artykuł oparty jest o wywiady i analizy zamieszczone w nr 6/2018 magazynu Der Falke i nasze komentarze odnośnie sytuacji w Polsce. Dziękujemy redakcji za udostępnienie nam jego treści.

Miłośnicy przyrody od wielu dekad walczą z procederem nielegalnego prześladowania migrujących ptaków w południowej Europie i na Bliskim Wschodzie. Publikowane w sieciach społecznościowych makabryczne zdjęcia setek martwych ptaków – myśliwskich trofeów, lub uwięzionych w pułapkach klejowych i sieciach, słusznie budzą nasz opór i skłaniają do międzynarodowych protestów. W ten sposób jednak łatwo zapominamy o całkiem legalnych polowaniach w rzekomo “przyjaznych ptakom” krajach w Europie. W ich trakcie giną nie tylko niewiarygodne ilości ptaków – w znacznym stopniu niszczone są też wysiłki na rzecz ochrony zagrożonych gatunków, dokładając dodatkowy czynnik ryzyka. Niezbędne jest pilne powstrzymanie polowań, aby ocalić między innymi turkawki i skowronki.

Dwa lata temu BirdLife International opublikował wyniki śledztwa w sprawie nielegalnego polowania na ptaki w krajach śródziemnomorskich pod tytułem „The Killing” (późniejsza wersja 2.0, w bardziej przystępnej formie). Każdego roku od 25 do 36 milionów migrujących ptaków ginie w drodze do afrykańskich zimowych kwater w wyniku nielegalnych polowań i niewolenia. Dalsze badania na temat skali nielegalnych prześladowań ptaków w północnej i środkowej Europie wykazały również, że ta okrutna strona migracji ptaków nie jest wyłącznością krajów takich jak Włochy, Malta, Cypr, Egipt czy Liban. Według szacunków BirdLife, 29 krajów Europy Północnej i Środkowej zabija lub chwyta nielegalnie nawet dwa miliony ptaków rocznie. Jednak w znacznej mierze niezauważone i powszechnie akceptowane są masowe i “legalne” w Unii Europejskiej polowania na 82 gatunki ptaków. Poddano analizie ich wielkość i wpływ na zagrożone gatunki.

Dokonano krytycznej oceny listy gatunków kwalifikujących się do polowań, zdefiniowanej w załączniku 2 do tzw. Dyrektywy Ptasiej. Nawet maksymalna (podana wyżej) liczba 38 milionów nielegalnie odławianych ptaków blednie wobec liczby zabijanych legalnie, w oparciu o prawo UE. Committee Against Bird Slaughter (CABS) ustalił, że co roku ginie co najmniej 53 miliony ptaków (w UE, Norwegii i Szwajcarii)!!

Cyranka, zabijana legalnie w 17 krajach UE, pomimo figurowania na czerwonej liście zagrożonych gatunków w większości europejskich krajów (fot. Steve Garvie).

Zabójstwa znacznie przekraczają “nadwyżki”

CABS przeanalizował szczegółowo raporty łowieckie z wszystkich krajów członkowskich, jak również z Norwegii i Szwajcarii (łącznie 26 krajów), w zakresie wszystkich 82 “łownych” gatunków. Obraz, który wyłania się z tych badań, stoi w całkowitej sprzeczności wobec tradycyjnie promowanego przez myśliwych wizerunku, który jedynie “korzysta z nadwyżek” i sam w sobie jest formą ochrony przyrody. Oto kilka przykładów. Legalnie ginie ponad 1,6 mln przepiórek. 520 tys. cyraneczek. 240 tys. świstunów. Co najmniej 43 tys. cyranek, 107 tys. czajek i 205 tys. kszyków padło ofiarą dozwolonych polowań. To samo dotyczy prawie 980 tys. słonek, ponad miliona skowronków, 650 tys. szpaków i prawie 5 milionów drozdów śpiewaków! Turkawki zostały niedawno uznane za zagrożone wyginięciem przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) po dramatycznej utracie siedlisk, jednak prawie 1,5 miliona tych ptaków jest legalnie zabijanych co roku w Europie.

Wiele tych liczb jest z pewnością niedoszacowanych. W niektórych krajach (np. Polska, Niemcy) zabite ptaki nie zawsze są dokładnie rejestrowane. Często łącznie jako „dzikie gęsi”, „dzikie kaczki” (Polska), „dzikie gołębie” lub nawet „ptactwo wodne” (Hiszpania). W niektórych krajach o silnej presji myśliwskiej, takich jak Wielka Brytania, Holandia, Francja, Irlandia i Grecja, brak wiarygodnych danych do analizy.

Tak szokująco wysokie liczby wciąż odzwierciedlają tylko część faktycznej presji myśliwskiej na ptaki europejskie. Należy dodatkowo uwzględnić kłusownictwo i zabijanie ptaków lęgowych w UE poza jej granicami, przede wszystkim na szlakach migracyjnych, w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Nigdzie nie odnotowuje się również ptaków, które umierają od ran odniesionych w czasie polowań. „Podane przez nas liczby są absolutnymi minimalnymi wartościami rzeczywistych zdarzeń łowieckich” – podkreśla współautor, Axel Hirschfeld w wywiadzie dla Falke.

Rażący przykład niezrównoważonej praktyki łowieckiej: miniaturowy bekasik jest prawnie zabijany w UE w skali odpowiadającej ponad 50% jego populacji lęgowej w UE.

Bekasik

Skutki dla ptasich populacji

Oczywiście, część gatunków wymienionych w indywidualnych statystykach łowieckich jest bardzo liczna i polowania mają ograniczony wpływ dla ochrony tych gatunków. W przypadku Francji, w roku łowieckim 2014/2015, zastrzelono prawie 5 milionów grzywaczy. Mimo tak dużych liczb, nie ma oznak spadku populacji tych gołębi (choć należy pamiętać o przypadkach mylenia gatunków, przy polowaniach na grzywacze mogą ginąć choćby turkawki). Polowania w ogromnym stopniu dotyczą jednak gatunków, które już znajdują się pod ogromną presją ze względu na inne czynniki niezwiązane z łowiectwem – takie jak zmiana klimatu i utrata siedlisk, zarówno w miejscach lęgowych, jak i w trakcie migracji i przybywaniu na zimowiskach. Dwa przykłady zagrożonych gatunków w Niemczech: bekas kszyk (bliski wyginięcia) i szpak (duża zapaść populacji).

Większość “łownych” gatunków to ptaki wędrowne, których zasięgi przekraczają UE, a nawet całą Europę. Część z nich odbywa lęgi poza terytorium UE (np. w Rosji). Biorąc pod uwagę fakt, że ptaki te poddane są w tych krajach dodatkowej presji ze strony myśliwych, aż trudno uwierzyć w skalę zniszczeń w wyniku polowań w UE: rocznie ginie 1 milion słonek i 1,5 miliona turkawek. Liczby w raportach CABS są tak ogromne, że stopień zabijania przez myśliwych może znacznie przekroczyć „zrównoważony poziom”, w obliczu innych negatywnych czynników niezależnych od łowów. U części gatunków analiza wykazała roczne odłowy przekraczające połowę europejskiej populacji lęgowej. Dotyczy to na przykład bekasika. Dla porównania, BirdLife w swojej analizie nielegalnych polowań wzdłuż Morza Śródziemnego, stwierdza, że ​​średnioroczne nielegalne zabójstwa gatunków zagrożonych i bliskich zagrożenia wyginięciem wynoszą od 1 do 3,5% populacji. Zdaniem naukowców takich jak Franz Bairlein, dyrektor Instytutu Badań nad Ptakami Wilhelmshaven – Vogelwarte Helgoland, będzie to mieć „znaczące konsekwencje dla losów tych gatunków”. „Nie ma wątpliwości, że przynajmniej niektóre gatunki ptaków, takie jak turkawki czy głowienki [zabijane w Polsce] nie są w stanie odnawiać swoich populacji” – mówi Ariel Brunner, dyrektor ds. polityki środowiskowej.

Kszyk

Niezbędna jest lepsza ochrona

Teza, że legalne polowania w UE przyczyniają się do spadku zagrożonych ptasich gatunków, znajduje poparcie w modelowych obliczeniach autorów badań. W latach 1980-2013 zginęło ponad 100 milionów osobników turkawki. W tym samym czasie wg monitoringu europejska populacja zmniejszyła się o 78%. Inne gatunki mają podobne trendy. Dotyczy to szczególnie gatunków polnych i łąkowych, które tracą siedliska jak rezultat powstawania wielkoobszarowych gospodarstw rolnych. Polowania, legalne czy też nie, są po prostu dodatkowym negatywnym czynnikiem. Ponieważ nie da się podać bardzo konkretnej liczby – wpływu polowań na stan populacji – staje się to naczelnym argumentem myśliwych w walce z ograniczeniem zakresu polowań. Motto “nie wiemy skąd biorą się ptaki, więc po prostu polujemy dalej” jest w takiej sytuacji trudne do zaakceptowania i nie pozwala uznać federacji myśliwskich za poważnych partnerów w rozmowie o ochronie i przyszłości ptaków. Podobnie z przedstawianym raz po raz argumentem myśliwych: “ptaki zabite w tym kraju pochodziły głównie z populacji spoza UE. W związku z tym nie ma zagrożenia dla lokalnych gatunków”. Dokładnie takie same słowa słyszymy w Polsce, choćby przy próbach uzyskania zezwoleń na niewolenie ptaków śpiewających (nasza replika w tej sprawie).

Wszystkie gatunki gęsi należą do ptaków najbardziej narażonych na polowania. W większości krajów UE nie uporządkowano nawet analiz myśliwych. Nie wiadomo ile osobników którego gatunku jest zabijane.

Gęgawy

I tak dochodzimy do kwestii politycznych i sugestii autorów badań. Artykuł 7 europejskiej dyrektywy w sprawie ochrony dzikiego ptactwa wymaga od państw członkowskich UE zapewnienia, aby polowanie na gatunki łowne, o których mowa w załączniku 2, nie zagrażało działaniom ochronnym na ich obszarze. „Kraje, które nadal mordują zagrożone gatunki tym samym akceptują fakt, że niszczą i zagrażają wysiłkom na rzecz ochrony w innych państwach”, argumentuje CABS, wzywając Komisję UE do działania jako „strażnik traktatów europejskich” i ustanowienia moratorium na zabijanie zagrożonych gatunków.

Przygotowywane są pierwsze kroki nowej inicjatywy – wyjaśnia prezydent Niemieckiej Rady Ochrony Ptaków (DRV), Andreas von Lindeiner. Zdecydowano o zaangażowanie się rady na poziomie europejskim. Niemiecki partner BirdLife, NABU, wraz z Committee Against Bird Slaughter (CABS) zastanowią się wkrótce jak najlepiej zastosować nowe wyniki badań w strategiach ochrony ptaków. Wyniki te zostaną przedstawione na spotkaniach z federalnym ministrem środowiska. DRV chce też “uwrażliwić” FACE, europejską federację myśliwych, na potrzeby lepszej ochrony ptaków i zagrożonych gatunków.

Musimy pamiętać, że artykuł w Der Falke pisany jest z perspektywy Niemiec i tamtejszych organizacji ochrony ptaków. Stąd większość liczb i podawanych gatunków dotyczy tego obszaru. Ale problem jest paneuropejski. Każdy kraj ma swoją listę zagrożonych gatunków, które giną w czasie przelotów w innych miejscach w Europie. Co więcej, sama UE finansuje kosztowe próby ochrony tych gatunków, zezwalając na ich zabijanie w innych miejscach. Sztandarowym przykładem niech będzie program Ochrona Kulika Wielkiego, gdzie sukcesem jest każdy kolejny lęg i uratowany osobnik. Kilka miesięcy później kuliki giną na zimowiskach we Francji. II edycja akcji Łączą Nas Ptaki będzie skierowana właśnie do młodych Francuzów, w trosce o lepszą przyszłość naszych czajek, kulików, kszyków i innych siewkowych.

Kulik wielki (fot: Stefan Berndtsson)

W powyższym tekście staraliśmy się nie zmienić “ducha” artykułu Der Falke, o wyraźnie konsyliacyjnym charakterze i wierze, że same środowiska myśliwych drastycznie zmienią swoje poglądy i postępowanie. Naszym zdaniem organizacje łowieckie raz za razem pokazują, że nie są zainteresowaniem żadnym samoograniczaniem, a wszelkie regulacje muszą być narzucone przez rządy poszczególnych państw i Komisję Europejską. I tam powinny się skoncentrować działania. Tym samym kończymy pierwszą część naszej relacji. Wkrótce opublikujemy drugą, a w niej bardzo ciekawe rozmowy z Axelem Hirschfeldem z CABS i Arielem Brunnerem z BirdLife.