Trasy migracji ptaków

Oto pierwotny, prywatny wpis na Facebook’u, jako relacja z nieudanej podróży turystycznej na Maltę. Wpis, który był wstępem do późniejszej kampanii Łączą Nas ptaki.

Podróż

Kilka dni temu mogliście obejrzeć zdjęcia z naszego wspólnego wyjazdu na Maltę. Już wtedy zaznaczałem, że zdjęcia nie oddają negatywnych emocji, które nazbierały się w czasie tej podróży. Głównym celem wyjazdu były nurkowania na Gozo i one były fantastyczne – ryby papuzie, kraby pustelniki, kałamarnice, niesamowite podwodne formacje skalne, świetne centrum nurkowe. Ale kilka dni spędziliśmy też na wędrówkach wzdłuż i wszerz Gozo, Comino i Malty – są naprawdę mikroskopijne (5-25km średnicy). Szybko okazało się, że cały archipelag jest piekłem dla zwierząt, a przede wszystkim dla ptaków, dla których Malta jest tylko krótkim postojem w czasie jesiennych i wiosennych migracji. To co zaobserwowaliśmy było tak barbarzyńskie, że wówczas nie chciałem tego dokumentować fotograficznie – to zawsze zostawia (kolejne) negatywne emocje, później okazało się, że zdjęcia byłyby bardzo przydatne, bo nie zostawiliśmy tej sprawy samej sobie – napisaliśmy wspólnie z Basią artykuł, ukazał się w grudniowym numerze Dzikiego Życia. Krótko opiszę tutaj problem, zakładam że większość z was nie będzie miała dostępu do pisma. Sprawa ma dwa oddzielne wątki.

Ślady aktywności myśliwych

Ślady myśliwych

Wyspy mają niezwykle skąpą roślinność, porastającą wapienne i piaskowcowe skały. Dzięki górzystemu krajobrazowi cała wyspa w czasie wędrówek jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wzgórza są wręcz usiane łuskami po amunicji śrutowej, najczęściej blisko małych, kamiennych domków, które są lokalną wersją ambon myśliwskich (choć braliśmy je początkowo za schronienia przed słońcem). I w tym księżycowym krajobrazie dosłownie co pół godziny słychać odgłosy wystrzałów. Co piąty mieszkaniec poluje, cała lokalna fauna została po prostu wystrzelana. Widzieliśmy tylko nieliczne szczury. Po eksterminacji swoich zasobów jedyne co zostało maltańskim myśliwym to ptaki, które dwa razy w roku przelatują tędy w drodze do/z Afryki. Nic dziwnego, że traktują to jako święto – tak się złożyło, że akurat odwiedziliśmy wyspy w środku sezonu migracji. Szacuje się, że rocznie ginie tam 3-4 miliony ptaków. Jest to jedyny kraj w Unii Europejskiej, który zezwala na strzelanie do ptaków w czasie migracji wiosennych. I to mimo zobowiązań akcesyjnych, gdzie i tak wynegocjowali absurdalne ustępstwa i wieloletni okres przejściowy dla polowań na ptaki śpiewające. Termin minął w 2008 r. i nic się nie zmieniło, kompletnie to zignorowali. EU śle najpierw swoje monity, jakieś zakazy Trybunały Sprawiedliwości, oni się po prostu śmieją z tego. Nie widziałem chyba jeszcze lepszego dowodu bezsilności EU, jeśli takie małe, nieistotne państewko może tak bezczelnie łamać ustalenia bez żadnych konsekwencji – to co z trudnymi sprawami Polski, Węgier itd.?

Organizacje ekologiczne

Organizacje ekologiczne przeprowadzają wiele akcji informacyjnych, dokumentując spadki europejskich populacji turkawki, przepiórki, błotniaków, gadożerów i trzmielojadów. Wielokrotnie próby zmiany przepisów dotyczących polowań załamywały się pod presją siły myśliwych. Na swoich demonstracjach używali haseł typu „If it flies, it dies”, „Your shotgun is you vote – use it well”. wielokrotnie działacze i pracownicy BirdLife Malta doświadczali przemocy werbalnej i fizycznej, zdarzały się przypadki niszczenia mienia, liczne podpalenia i zniszczenia samochodów. Corocznie ogłaszany jest także ruchomy okres 2-3 tygodni, w trakcie których dozwolone jest polowanie na turkawki i przepiórki , których populacja spadła o 80% w stosunku do lat 80. Legalnie poluje się także na słonki, drozdy (głównie śpiewaka), siewki złote oraz… skowronki. Nielegalnie zabijane są także pustułki, jerzyki, bączki, różne gatunki mew i błotniaki łąkowe. Niegdyś łapanie wszystkiego co się rusza mogło być tłumaczone głodem, biedą czy surowością warunków życia, w końcu Malta zapłaciła swój rachunek kolonialny. Dziś PKB per capita jest tam prawie dwukrotnie wyższe niż w Polsce, a wciąż istnieje średniowieczny zwyczaj, że młodzian chcąc się oświadczyć powinien wykaz się dużą ilością złapanych ptaków (zresztą podobnie jest we Włoszech).

Klatka ze schwytanym ptakiem

Niewolenie ptaków i ich przemyt

Drugi problem jest jeszcze bardziej niewiarygodny i barbarzyński. Maltańczycy są „miłośnikami” ptaków. Uwielbiają je chwytać i trzymać w klatkach. I to często w zatęchłych, ciemnych garażach, co kilkukrotnie widzieliśmy w wymarłych po sezonie dzielnicach mieszkań na wynajem. Tereny wśród klifów nad jednym z brzegów wyspy są w całości podzielone na niewielkie działki, każda ma swój kamienny domek, dziada-łapacza i cały szpaler klatek z ptakami, które niestety przyciągają inne, które są łapane „tradycyjnymi” metodami, którymi chlubią się mieszkańcy. Miejsca, w których następuje łapanie ptaków, muszą być specjalnie przygotowane: płaskie, wyjałowione przy pomocy benzyny, ognia i środków chemicznych. Krajobraz zostaje zniszczony na dziesiątki lat, do dziś widoczne są blizny po tego typu miejscach opuszczonych wiele lat temu. Zapotrzebowanie na niewolenie ptaków jest tak ogromne, że nie zaspokaja go nawet działalność ogromnej liczby łapaczy – na Maltę trwa nieustanny przemyt dziesiątek tysięcy ptaków, np. z Wielkiej Brytanii. Nikt nie próbuje tu nawet nic ukryć, te działki są wytyczone dosłownie metry od popularnych szlaków, wszyscy turyści oczywiście z niedowierzaniem kręcą głową. Łapanie wielu gatunków ptaków jest nielegalne nawet wg maltańskiego prawa, widzieliśmy takie sytuacje, policja czy służby związane z ochroną przyrody były zupełnie nieobecne. Miejsca łapania ptaków są znane i ogólnodostępne, a czas migracji ptaków ograniczony. Podejrzewamy więc, że to jawne nierespektowanie prawa ma ogromną skalę. Migrujące ptaki pod koniec swojej wędrówki są tak zmęczone, że nie trzeba wielkiego sprytu, aby je łapać. Skuszą się obietnicą każdej słodkiej kałuży, każdego ziarna rozsypanego na ziemi.

Sytuacja w regionie

Nie jesteśmy już w takiej sytuacji jak kilkadziesiąt lat temu, gdzie chore hobby Maltańczyków nie zagrażało europejskim populacjom, w tej chwili nikt inny w Europie nie poluje w czasie migracji, bo przyroda po prostu nie odtwarza się w wystarczającym stopniu. Dołóżmy do tego Egipt z plażami usianymi dwumetrowymi siatkami, Cypr, gdzie najpopularniejszą metodą jest smarowanie gałęzi klejem (przerażająca śmierć głodowa taków) czy nawet Włochy, gdzie nielegalnie morduje się ponad 5 milionów ptaków rocznie. Łącznie w tym rejonie ginie rocznie z rąk kłusowników ok. 25 milionów ptaków, głównie we Włoszech, Egipcie, Cyprze, Syrii i Libanie.

Klatki z ptakami używanymi jako wabiki

Podsumowanie

I na koniec pytanie, jak to możliwe, że tak niewielki kraj jak Malta może prowadzić tak zuchwałą politykę i nie obawiać się żadnych sankcji ze strony zjednoczonej Europy? Jak mamy reagować? Rozmawialiśmy o tym na wyspie z różnymi osobami, powszechnie spotykaliśmy się z opinią, aby nie prowadzić bojkotu turystycznego, bo „nie można stosować zbiorowej odpowiedzialności”. Nie można? OK, dotnąłby w pierwszej kolejności osoby niezwiązane z myślistwem. Ale wszyscy są za to odpowiedzialni. Tak samo jak my jesteśmy zbiorowo odpowiedzialni za to co dzieje się w Puszczy Białowieskiej. Znaczące ograniczenie ruchu turystycznego wywołałoby większe dyskusje wewnętrzne i może przyspieszyłoby jakieś przemiany. Już raz było o włos od wygranej w referendum. Nasze problemy będą tylko rosnąć wobec takiej biernej postawy EU, analogicznie powinniśmy spotkać się z drastycznymi ruchami EU, odcięciem paliwa dopłat, izolacjonizmem itd. Długofalowo to bardzo pomogłoby zmianom, nawet jeśli początkowo tylko dałoby dodatkowe argumenty krytykom integracji. Mimo tego, że to być może najlepsze miejsce nurkowe w Europie, nie warto wspierać go portfelem.