Pierwszy tydzień kwietnia spędziliśmy na Litwie, w delcie Niemna. To fantastyczna plątanina rzek i starorzeczy (oraz niestety także kanałów), tworzących poldery, mokradła, prawdziwy raj dla ptaków podmokłych łąk. Poprzez bliskość Mierzei Kurońskiej na niewielkim obszarze mamy siedliska zbliżone do doliny Biebrzy, jak i Zalewu Wiślanego. Gorąco polecamy to miejsce, to zaledwie ok. 7 godzin jazdy z Warszawy. Oficjalne historyczne statystyki pobliskiej stacji ornitologicznej mówią o obserwacjach aż 329 gatunków ptaków!
Nam udało nam się zaobserwować ok. 80 gatunków, w tym wiele siewkowych: rycyki, bataliony, kszyki, sieweczki obrożne. Zalane łąki są przystankiem dla dziesiątek tysięcy gęsi białoczelnych, między którymi można wypatrzeć również tundrowe i bernikle białolice. W zatoce odpoczywają łabędzie krzykliwe, świstuny, gągoły, cyraneczki, rożeńce i cyranki. Na niebie rządzą bieliki, widzieliśmy również 2 kanie rude.
Początek kwietnia to fantastyczny moment na obserwację – roślinność jest jeszcze ograniczona, a najlepsze punkty obserwacyjne są wolne od turystów 😉 Niektórych gatunków nie udało się jednak zobaczyć, było na nie za wcześnie (trzeba mieć to na uwadze, planując podróż). Dotyczy to np. wodniczek (i generalnie wszystkich trzciniaków), nie spotkaliśmy też dubeltów czy błotniaków.